1
00:00:18,810 --> 00:00:20,604
Ja to wezmę. Dziękuję.
2
00:00:25,567 --> 00:00:26,568
Przepraszam.
3
00:00:28,820 --> 00:00:29,821
Przepraszam.
4
00:00:31,448 --> 00:00:32,448
Przepraszam.
5
00:00:50,342 --> 00:00:51,927
Matko, czemu się ukrywasz?
6
00:00:51,927 --> 00:00:53,971
Zaraz się zaczyna, a jego nie ma.
7
00:00:54,596 --> 00:00:56,849
Nan, nie ma lorda Richarda.
8
00:00:56,849 --> 00:00:58,225
W porządku. Idź na dół.
9
00:00:58,225 --> 00:00:59,810
Jak może być w porządku?
10
00:00:59,810 --> 00:01:02,729
- Conchita jest ubrana?
- Tak. Idź na dół.
11
00:01:09,152 --> 00:01:11,572
Nie miałam być główną bohaterką.
12
00:01:12,614 --> 00:01:13,532
Chętnie pozwalałam
13
00:01:13,532 --> 00:01:15,409
- mojej siostrze Jinny...
- Przyjdzie.
14
00:01:15,409 --> 00:01:17,202
...i przyjaciółkom
o to wszystko rywalizować.
15
00:01:17,202 --> 00:01:18,620
Wiem, że się zjawi.
16
00:01:21,957 --> 00:01:25,127
Dziewczętom wmawia się, że jeśli historia
nie jest historią miłosną,
17
00:01:26,170 --> 00:01:27,254
to jest ona tragedią.
18
00:01:29,381 --> 00:01:31,466
- Nie interesowało mnie...
- A jeśli nie?
19
00:01:31,466 --> 00:01:33,552
...występowanie w żadnej z nich.
20
00:01:35,470 --> 00:01:38,682
Wszyscy wiedzieli, że moja przyjaciółka
przeżywała historię miłosną.
21
00:01:39,391 --> 00:01:42,519
Po burzliwym romansie
z przystojnym angielskim lordem
22
00:01:42,519 --> 00:01:45,147
mógł nadejść tylko głośny ślub,
23
00:01:46,231 --> 00:01:47,608
który miał sprawić,
24
00:01:47,608 --> 00:01:50,944
że każdy, kto jeszcze nie zazdrościł
Conchicie, wkrótce jej pozazdrości.
25
00:01:52,571 --> 00:01:56,283
Ale nikt nie zazdrości pannie młodej,
której narzeczony się nie zjawił.
26
00:01:57,701 --> 00:01:58,619
I co?
27
00:01:59,786 --> 00:02:03,624
- Nic. A na dole?
- Goście nic nie zauważyli.
28
00:02:03,624 --> 00:02:05,584
- To miał być...
- Conchie, zjawi się.
29
00:02:05,584 --> 00:02:08,503
...najpiękniejszy dzień mojego życia.
Wszyscy tu są.
30
00:02:08,503 --> 00:02:12,007
Nienawidzę go. Nawet nie wiesz,
jak bardzo go nienawidzę.
31
00:02:12,007 --> 00:02:13,091
Boże.
32
00:02:15,219 --> 00:02:17,596
Oczywiście kocham go. Wiem, że go kocham.
33
00:02:17,596 --> 00:02:19,640
Powinnam była się domyślić.
34
00:02:19,640 --> 00:02:21,975
Zeszłej nocy błądził myślami
gdzieś daleko.
35
00:02:21,975 --> 00:02:23,602
Richard nigdy nie jest dalej
36
00:02:23,602 --> 00:02:26,021
- niż tutaj.
- Och, Nan.
37
00:02:29,608 --> 00:02:30,943
Powinnam była mu powiedzieć.
38
00:02:31,902 --> 00:02:35,364
Ale nie chcę, żeby żenił się ze mną
dlatego, że musi.
39
00:02:35,364 --> 00:02:37,491
Chcę, żeby zrobił to dlatego,
że mnie kocha.
40
00:02:37,491 --> 00:02:38,825
Tak.
41
00:02:38,825 --> 00:02:40,160
Jestem zhańbiona.
42
00:02:52,130 --> 00:02:53,382
Gdzie on jest?
43
00:02:54,591 --> 00:02:56,802
- Większość gości już...
- Będzie dobrze.
44
00:02:58,554 --> 00:03:00,639
Może zaczniemy wkładać suknię,
45
00:03:00,639 --> 00:03:03,016
- a on zjawi się w międzyczasie...
- Sama nie wiem.
46
00:03:12,067 --> 00:03:13,777
- Co my zrobimy?
- Przyniosę go.
47
00:03:13,777 --> 00:03:15,445
Nan, ty idiotko.
48
00:03:16,321 --> 00:03:18,073
Co ty wyprawiasz?
49
00:03:18,866 --> 00:03:21,159
Przestań. Co ty robisz?
50
00:03:21,159 --> 00:03:23,954
- Nan, jesteś szalona.
- Przyniosę go.
51
00:03:24,746 --> 00:03:27,082
- O Boże.
- Co ona wyprawia?
52
00:03:27,082 --> 00:03:28,584
Co ona robi?
53
00:03:42,097 --> 00:03:44,141
Nie uciekam, nic z tych rzeczy.
54
00:03:44,141 --> 00:03:45,976
- Nie!
- Przykro mi.
55
00:03:47,561 --> 00:03:49,021
Na pewno powinnaś...
56
00:03:50,439 --> 00:03:53,567
- Mam go!
- Tak! Tak, Nan!
57
00:03:53,567 --> 00:03:55,527
Nan, wyglądasz jak straszydło.
58
00:03:55,527 --> 00:03:57,446
Zawsze miło coś takiego usłyszeć.
59
00:03:57,446 --> 00:03:59,114
Chodź na górę! Ślub!
60
00:03:59,114 --> 00:04:01,116
- Mój ślub.
- Tak, jest ślub.
61
00:04:01,116 --> 00:04:04,286
- I nikt o nim nie wspomina.
- Chodź, ogarnij się!
62
00:04:04,286 --> 00:04:06,079
- Na ślub.
- Słyszałeś?
63
00:04:06,079 --> 00:04:07,915
Okazuje się, że trzeba być czystym.
64
00:04:07,915 --> 00:04:09,666
- Tak.
- Ale zamieszanie.
65
00:04:09,666 --> 00:04:10,918
Chcesz się ożenić?
66
00:04:11,835 --> 00:04:13,545
Nie... Ja nie... To nie były...
67
00:04:13,545 --> 00:04:15,422
To nie były oświadczyny.
68
00:04:15,422 --> 00:04:20,928
- Nan. Chodź, potrzebuję cię.
- Annabel, przestań robić zamieszanie.
69
00:04:21,512 --> 00:04:22,679
Z matkami nie jest łatwo.
70
00:04:22,679 --> 00:04:24,890
To moja guwernantka, panna Testvalley.
71
00:04:24,890 --> 00:04:27,309
- Wejdź, proszę.
- Dobrze.
72
00:04:27,309 --> 00:04:28,936
Naprawdę muszę już...
73
00:04:31,813 --> 00:04:34,942
Nan, spójrz! Przyjechał. To powóz Dicka.
74
00:04:35,526 --> 00:04:37,069
Oczywiście, że przyjechał!
75
00:04:37,069 --> 00:04:39,196
- Nan, chodź! Muszę się ubrać!
- Jest!
76
00:04:39,196 --> 00:04:40,614
Wychodzę za mąż!
77
00:04:45,285 --> 00:04:46,161
Nan.
78
00:04:47,120 --> 00:04:49,206
Słuchaj, ani słowa.
79
00:04:49,206 --> 00:04:51,917
W nocy nie zmrużyłem oka.
Przekaż to Conchicie.
80
00:04:51,917 --> 00:04:55,462
Nie zamierzam. I ty chyba też nie chcesz,
żeby to dostała.
81
00:04:55,462 --> 00:04:57,130
Conchita nie ma żadnych wad.
82
00:04:57,130 --> 00:04:59,550
Oczywiście. Chodzi o moich rodziców.
83
00:04:59,550 --> 00:05:01,385
Nie zasłaniaj się rodzicami.
84
00:05:01,885 --> 00:05:03,929
Nie chcieliby przyjechać.
85
00:05:03,929 --> 00:05:05,639
Mają ze mną same kłopoty.
86
00:05:05,639 --> 00:05:07,516
Czy to lato nie było najcudowniejsze?
87
00:05:07,516 --> 00:05:08,642
- Z Conchitą?
- Tak.
88
00:05:09,142 --> 00:05:11,979
Nie znałem tak cudownych chwil.
Ale czy odnajdzie się w Anglii?
89
00:05:11,979 --> 00:05:13,564
Czy się wpasuje?
90
00:05:15,065 --> 00:05:17,067
Conchita nie jest kimś,
kogo się nie zauważa.
91
00:05:17,067 --> 00:05:18,235
Jest jak Słońce.
92
00:05:18,944 --> 00:05:20,737
- A dzisiejszy dzień...
- Jest na pokaz.
93
00:05:20,737 --> 00:05:24,992
Ojciec Conchity pokochał twój tytuł lorda.
Cały Nowy Jork ma zobaczyć, ile zarobił.
94
00:05:24,992 --> 00:05:26,785
Conchita kocha ciebie.
95
00:05:27,536 --> 00:05:28,537
Rety.
96
00:05:29,162 --> 00:05:32,374
Tak. A czego oczekują od ciebie rodzice?
97
00:05:32,374 --> 00:05:35,961
Nie wiem. Mam wrócić do domu
i nabrać rozsądku.
98
00:05:35,961 --> 00:05:38,088
- Boże, Nan. Ona jest cudem.
- Tak.
99
00:05:38,088 --> 00:05:40,674
- Upijam się nią.
- Tak! Ty i Conchita.
100
00:05:40,674 --> 00:05:43,760
Kto by chciał postępować rozsądnie?
I pozostać niezauważonym?
101
00:05:49,141 --> 00:05:51,143
Dokąd się wybierasz?
102
00:05:51,143 --> 00:05:55,522
Do środka. Wezmę ślub z moją piękną...
103
00:05:58,358 --> 00:05:59,610
...cudowną żoną!
104
00:05:59,610 --> 00:06:00,861
Nan,
105
00:06:02,571 --> 00:06:05,032
powiedz Conchicie, że ją kocham.
106
00:06:05,032 --> 00:06:06,366
Ona już to wie, idioto.
107
00:06:06,366 --> 00:06:09,786
Do głównego wejścia, proszę.
Zaraz się żenię.
108
00:06:17,711 --> 00:06:22,257
Jesteś najpiękniejszą istotą,
jaką kiedykolwiek widziałam.
109
00:06:22,257 --> 00:06:23,800
Oprócz Jinny.
110
00:06:24,801 --> 00:06:25,719
I Lizzy.
111
00:06:25,719 --> 00:06:26,720
I pudla.
112
00:06:26,720 --> 00:06:29,890
Cóż, jesteś w mojej pierwszej piątce.
113
00:06:29,890 --> 00:06:32,100
- Pierwszej piątce?
- Może szóstce.
114
00:06:41,610 --> 00:06:44,446
Oczywiście nie interesuje cię podziw.
115
00:06:44,446 --> 00:06:46,698
Nie interesuje mnie
podziw ze strony mężczyzn.
116
00:06:46,698 --> 00:06:48,534
Ale mogę sama się podziwiać, prawda?
117
00:06:48,534 --> 00:06:51,537
Jesteś skomplikowana. Wszystkie jesteśmy.
118
00:06:53,997 --> 00:06:58,377
- Dobrze, wybiorę...
- Conchito, wyglądasz przepięknie.
119
00:06:58,377 --> 00:06:59,878
Nieziemsko.
120
00:06:59,878 --> 00:07:02,464
Dziewczęta, wypijmy za nowy świat.
121
00:07:02,464 --> 00:07:05,384
Małżeństwa, mężczyźni, przyjęcia.
122
00:07:05,384 --> 00:07:07,177
Niekoniecznie w tej kolejności.
123
00:07:07,177 --> 00:07:09,346
- Co jest najważniejsze?
- Co?
124
00:07:09,346 --> 00:07:12,516
Kochane, my zawsze jesteśmy najważniejsze.
125
00:07:12,516 --> 00:07:13,976
- Zawsze.
- Zawsze.
126
00:07:13,976 --> 00:07:15,894
Przysięgamy krwią czy szampanem?
127
00:07:15,894 --> 00:07:18,146
- Szampanem!
- Jasne!
128
00:08:34,222 --> 00:08:35,682
{\an8}NA PODSTAWIE POWIEŚCI
129
00:08:44,816 --> 00:08:51,323
ŁOWCZYNIE
130
00:09:02,334 --> 00:09:03,335
Powodzenia.
131
00:09:06,588 --> 00:09:08,841
Nie zapomnisz o mnie w Anglii, prawda?
132
00:09:09,633 --> 00:09:11,009
Przypomnij mi... kim jesteś?
133
00:09:44,209 --> 00:09:45,460
O rany.
134
00:09:54,887 --> 00:09:57,347
- Bądź duszą przyjęcia.
- Jesteśmy przyjęciem.
135
00:10:05,022 --> 00:10:08,358
Muszę zdjąć te podwiązki.
Strasznie drapią.
136
00:10:09,067 --> 00:10:10,527
Drogie panie.
137
00:10:54,112 --> 00:10:55,531
Przepraszam.
138
00:11:02,079 --> 00:11:03,163
Na dole.
139
00:11:15,676 --> 00:11:17,094
- Przepraszam.
- Przepraszam.
140
00:11:17,761 --> 00:11:19,304
Stale wpadam na kogoś na schodach.
141
00:11:19,304 --> 00:11:22,057
Takie jest ryzyko, gdy się na nich tańczy.
142
00:11:22,057 --> 00:11:26,019
Cóż, zwykle po prostu po nich schodzę.
143
00:11:26,019 --> 00:11:27,020
Czasem zeskakuję,
144
00:11:27,020 --> 00:11:29,398
jeśli na dole widzę coś, co mnie cieszy.
145
00:11:35,070 --> 00:11:37,573
Nie mógłbym wybrać gorszego momentu,
ale muszę ruszać.
146
00:11:37,573 --> 00:11:40,993
- Dokąd?
- Do domu. Moja matka umiera.
147
00:11:42,703 --> 00:11:45,122
Wybacz. Nie wierzę, że mówię to na głos.
148
00:11:45,122 --> 00:11:47,207
Nie to, że lekarze zawsze...
149
00:11:49,501 --> 00:11:51,044
Zwykle nie mają o niczym pojęcia.
150
00:11:53,797 --> 00:11:56,383
Dostałem miejsce na statku
dopiero na dziś wieczór,
151
00:11:56,383 --> 00:11:58,427
choć wszystkich błagałem. Więc muszę...
152
00:11:58,427 --> 00:12:01,305
Dotrzesz do domu,
a twoja matka będzie zachwycona.
153
00:12:04,808 --> 00:12:10,480
- Szkoda, że nie możesz mi towarzyszyć.
- Towarzyszyłam. Z tego punktu do tego.
154
00:12:12,399 --> 00:12:13,609
Nasza pierwsza podróż.
155
00:12:14,943 --> 00:12:17,654
A tak w ogóle, jestem Nan. Nan St. George.
156
00:12:18,947 --> 00:12:21,283
Żegnaj, Nan St. George.
157
00:12:33,212 --> 00:12:36,256
Oto jesteśmy.
158
00:12:36,965 --> 00:12:41,094
- I zajęło to jedynie pięć lat.
- Pięć krótkich lat.
159
00:12:46,683 --> 00:12:50,479
Moja droga, kiedy byliśmy sąsiadami
w maleńkiej Saratodze,
160
00:12:50,479 --> 00:12:51,647
któż by pomyślał...
161
00:12:51,647 --> 00:12:53,982
Że przeniesiecie się tu w ślad za nami.
162
00:12:56,068 --> 00:12:59,780
- Ten prostacki śmiech.
- Kochanie, jesteś tu teraz.
163
00:13:01,782 --> 00:13:02,783
Ciesz się tym.
164
00:13:05,577 --> 00:13:06,578
Drogie panie.
165
00:13:07,996 --> 00:13:10,541
To chyba stąd
jest najlepszy widok na przyjęcie.
166
00:13:11,625 --> 00:13:12,876
Pani Paramore.
167
00:13:13,585 --> 00:13:15,128
Jest. Spójrzcie na jej suknię.
168
00:13:15,128 --> 00:13:16,505
Och, pani Paramore.
169
00:13:17,089 --> 00:13:21,134
Miałyśmy nadzieję,
że pomówimy o zaproszeniach na bal.
170
00:13:22,928 --> 00:13:25,305
Pani St. George, pani Paramore.
171
00:13:26,431 --> 00:13:28,767
A to moja Jinny. Jedna z druhen.
172
00:13:28,767 --> 00:13:32,688
- I moja Lizzy.
- Och tak, St. George.
173
00:13:32,688 --> 00:13:36,066
- Rodzina z Saratogi.
- Teraz mieszkamy w mieście.
174
00:13:36,066 --> 00:13:40,070
- Mąż odniósł sukces na giełdzie...
- Brawa. Dla was wszystkich.
175
00:13:40,571 --> 00:13:41,905
Pani Closson,
176
00:13:41,905 --> 00:13:45,200
- te przekąski są godne lorda.
- Dziękuję.
177
00:13:45,200 --> 00:13:46,743
Wybacz, matko. Czy miałam...
178
00:13:46,743 --> 00:13:49,872
- Zachowałaś się jak trzeba.
- Pani St. George,
179
00:13:50,789 --> 00:13:54,042
Nie może pani gościć
na żadnym nowojorskim balu w tym sezonie.
180
00:13:54,668 --> 00:13:56,587
- Niby dlaczego...
- Moja matka...
181
00:13:56,587 --> 00:13:57,588
Lady Brightlingsea.
182
00:13:57,588 --> 00:13:59,173
Tak, oczywiście.
183
00:14:00,007 --> 00:14:04,511
Moja matka nalega,
żebym zaprosił panią i pani córki,
184
00:14:04,511 --> 00:14:06,805
druhny Conchity, do Londynu.
185
00:14:08,682 --> 00:14:09,725
Londynu?
186
00:14:11,560 --> 00:14:14,897
Tego Londynu? W Anglii?
187
00:14:14,897 --> 00:14:18,066
- Wszystkie druhny Conchity?
- Pani Paramore, mówi się,
188
00:14:18,066 --> 00:14:22,529
że dla bardziej wyrafinowanych dziewcząt
Nowy Jork jest zbyt ciasny.
189
00:14:22,529 --> 00:14:26,491
- Bardzo ciasny, zgadzam się.
- Ja też się zgadzam.
190
00:14:26,491 --> 00:14:28,118
Stąd pilna potrzeba...
191
00:14:28,118 --> 00:14:29,494
Otwarcie sezonu.
192
00:14:30,078 --> 00:14:32,206
...by Jinny i pozostałe debiutantki
193
00:14:32,206 --> 00:14:35,709
zostały przedstawione
podczas Balu Debiutantek.
194
00:14:35,709 --> 00:14:37,044
Królowej.
195
00:14:40,339 --> 00:14:41,465
Królowej.
196
00:14:42,090 --> 00:14:45,719
To bardzo miłe
ze strony lady Brightlingsea.
197
00:14:47,137 --> 00:14:48,222
Och, pani Paramore.
198
00:14:48,972 --> 00:14:52,935
W przyszłym sezonie, gdy Jinny wróci,
o ile oczywiście wróci,
199
00:14:53,769 --> 00:14:57,272
może da się przekonać
i wpadnie na pani skromny bal.
200
00:15:14,623 --> 00:15:16,792
Panno Testvalley, zna pani lorda Richarda?
201
00:15:18,877 --> 00:15:20,879
Annabel, wkrótce się przekonasz,
202
00:15:21,421 --> 00:15:24,299
że Anglia to bardzo ciasne miejsce.
203
00:15:54,997 --> 00:15:57,124
Lady Hopeleigh prosiła,
żebym ci przypomniała...
204
00:15:57,124 --> 00:15:59,501
Lady Hopeleigh nie powinna mi
o niczym przypominać.
205
00:16:00,085 --> 00:16:03,172
Jean Hopeleigh debiutuje w tym tygodniu
na Balu Królowej.
206
00:16:03,172 --> 00:16:05,382
Jej przyszłość jest w twoich rękach.
207
00:16:05,382 --> 00:16:07,509
Matko, Jean Hopeleigh powinna wiedzieć,
208
00:16:07,509 --> 00:16:10,304
że nigdy nie ożenię się z nikim,
kto poluje na mój tytuł.
209
00:16:10,846 --> 00:16:15,350
Ma piękną skórę, Theodore,
duże oczy, równe ramiona.
210
00:16:15,350 --> 00:16:17,269
I nie jest pusta jak niektóre.
211
00:16:18,187 --> 00:16:19,479
Wiesz, że takie okazje...
212
00:16:19,479 --> 00:16:22,482
Chętnie pozwoliłbyś, by zastąpił cię
mechaniczny książę Tintagelu.
213
00:16:22,482 --> 00:16:23,525
Gdybyś tylko mógł.
214
00:16:25,485 --> 00:16:26,904
Gapienie się jeszcze znoszę.
215
00:16:27,613 --> 00:16:29,198
Ale ten hałas i nonsens...
216
00:16:29,198 --> 00:16:33,160
Tylko się rozejrzyj, Theodore. Dla mnie.
217
00:16:33,827 --> 00:16:35,996
Proszę o wyrafinowaną młodą damę.
218
00:16:42,586 --> 00:16:44,713
Wracaj do środka, Nan.
219
00:16:45,339 --> 00:16:46,965
Patrzcie, angielskie drzewo.
220
00:16:46,965 --> 00:16:48,634
Angielski żywopłot!
221
00:16:48,634 --> 00:16:50,844
Angielska owca na angielskiej łące.
222
00:16:50,844 --> 00:16:53,138
Co u ciebie, owco?
223
00:16:55,474 --> 00:16:56,725
Nan, proszę.
224
00:16:57,392 --> 00:16:59,561
Jinny, potargasz sobie włosy.
225
00:17:04,816 --> 00:17:06,902
Jak Jinny upnie dziś włosy?
226
00:17:07,486 --> 00:17:08,362
Na głowie.
227
00:17:08,362 --> 00:17:12,532
Może. Ale Lizzy, jakiś lord
na pewno zauważy, że twoje bardziej lśnią.
228
00:17:12,532 --> 00:17:16,078
Mówię tylko, że twoja cera olśniewa
w porównaniu z cerą Lizzy.
229
00:17:16,078 --> 00:17:17,704
To moja najlepsza przyjaciółka.
230
00:17:17,704 --> 00:17:20,832
Na pewno lord i lady Brightlingsey
uroczyście nas powitają.
231
00:17:20,832 --> 00:17:22,209
„Brittlesey”, matko.
232
00:17:22,209 --> 00:17:23,961
Mówiłam ci ze sto razy.
233
00:17:23,961 --> 00:17:26,003
„Brittlesey”. Tak to się wymawia.
234
00:17:26,003 --> 00:17:28,298
Cała ja. Nie potrafię tego zapamiętać.
235
00:17:28,298 --> 00:17:31,176
Na pewno rodzice lorda Richarda
będą przemili.
236
00:17:32,219 --> 00:17:33,846
Pracowała pani dla nich. Są tacy?
237
00:17:33,846 --> 00:17:35,013
Przemili?
238
00:17:36,014 --> 00:17:37,933
Tak. Tak...
239
00:17:39,977 --> 00:17:41,061
Na swój sposób.
240
00:17:41,061 --> 00:17:44,064
Jedzie do nas cała upiorna ferajna.
241
00:17:44,064 --> 00:17:46,692
Tylko dwie najstarsze,
Virginia i Elizabeth, są debiutantkami.
242
00:17:46,692 --> 00:17:49,194
A mimo to podróżują całą hordą.
243
00:17:49,903 --> 00:17:52,197
James, wiesz, że jako drugi syn
244
00:17:52,197 --> 00:17:54,741
musisz zbić fortunę albo wżenić się w nią.
245
00:17:55,242 --> 00:17:58,996
Owszem, to nowobogaccy.
I na pewno są koszmarni,
246
00:17:58,996 --> 00:18:01,874
ale jeśli wyrzutki z Nowego Jorku
oznaczają dla nas naprawę dachów,
247
00:18:01,874 --> 00:18:03,917
to musimy jakoś znieść tę inwazję.
248
00:18:04,585 --> 00:18:06,170
Przynajmniej będzie tu sucho.
249
00:18:06,170 --> 00:18:08,380
Zostanę sprzedany temu, kto da najwięcej?
250
00:18:10,048 --> 00:18:11,258
A mam w ogóle wybór?
251
00:18:11,967 --> 00:18:14,636
Oczywiście. Są dwie.
252
00:18:24,062 --> 00:18:25,939
Czy będzie beze mnie zagubiony?
253
00:18:27,900 --> 00:18:30,986
Ojciec? Oczywiście.
254
00:18:31,904 --> 00:18:33,655
Obyś bez niego czuła się pewniej.
255
00:18:36,909 --> 00:18:39,411
Mam nadzieję,
że wy zawsze będziecie pewne siebie.
256
00:18:39,995 --> 00:18:41,914
My? Jesteśmy pewne siebie jak olbrzymki.
257
00:18:41,914 --> 00:18:43,999
Spójrz na Jinny, jest jak wieżowiec.
258
00:18:45,709 --> 00:18:47,461
- Mabel!
- Widzę cię!
259
00:18:47,461 --> 00:18:49,463
Możemy wszystkie być jak wieżowce.
260
00:18:55,302 --> 00:18:58,722
Ciekawe, czy Conchita
pęka już w szwach... ze szczęścia.
261
00:19:23,747 --> 00:19:24,790
Dziewczyny!
262
00:19:25,958 --> 00:19:27,251
Witajcie!
263
00:19:28,252 --> 00:19:29,253
Dziewczyny!
264
00:19:29,837 --> 00:19:30,671
Conchie!
265
00:19:30,671 --> 00:19:34,216
- Nan!
- Spójrz tylko.
266
00:19:34,216 --> 00:19:35,926
Wyglądasz idealnie.
267
00:19:36,635 --> 00:19:38,053
O Boże.
268
00:19:38,053 --> 00:19:39,179
Dziewczyny.
269
00:19:43,433 --> 00:19:46,854
Nigdy nie są spokojne. Żadna z nich.
270
00:19:47,437 --> 00:19:50,482
Wiecznie się kręcą i wiercą.
271
00:19:50,482 --> 00:19:53,777
Uważajmy, żeby na nas nie wpadły.
272
00:19:54,361 --> 00:19:56,530
Zanim się spostrzeżemy,
nie będzie w Anglii rodziny
273
00:19:56,530 --> 00:19:58,740
bez amerykańskiej trucizny w żyłach.
274
00:19:58,740 --> 00:20:01,535
Bez nich nie będzie nas stać na truciznę...
275
00:20:02,411 --> 00:20:03,704
...ani na żyły.
276
00:20:05,873 --> 00:20:06,874
Robisz zakupy?
277
00:20:09,293 --> 00:20:10,836
Tylko obserwuję.
278
00:20:14,047 --> 00:20:15,757
Wszystkie są tak bogate jak Conchita?
279
00:20:16,508 --> 00:20:18,969
Jeden z ojców jest w armii amerykańskiej.
280
00:20:18,969 --> 00:20:21,054
Oni nie mają armii.
281
00:20:21,763 --> 00:20:22,764
Zwą go „pułkownikiem”.
282
00:20:23,682 --> 00:20:27,394
W Stanach Zjednoczonych
nawet dentystów zwą „pułkownikami”.
283
00:20:32,649 --> 00:20:34,359
Dziewczęta, nie wyobrażacie sobie,
284
00:20:34,359 --> 00:20:36,320
jakie piętno ciąża odciska na tańcu.
285
00:20:36,320 --> 00:20:38,822
Chodźmy do środka. Oprowadzę was po domu.
286
00:20:38,822 --> 00:20:41,992
Czy od czasu ciąż i nasz taniec ucierpiał?
287
00:20:41,992 --> 00:20:43,869
Nie słyszałam żadnych skarg.
288
00:20:45,579 --> 00:20:49,791
Cóż za błogosławieństwo, pani Elmsworth,
że Conchita jest tak mocno ciężarna.
289
00:20:49,791 --> 00:20:51,460
Zaiste, kwitnie.
290
00:20:52,461 --> 00:20:55,005
I minęło tak niewiele miesięcy od ślubu.
291
00:20:58,300 --> 00:21:01,553
Oczywiście udają, że rozpoczęciem sezonu
jest spotkanie z królową,
292
00:21:01,553 --> 00:21:03,597
ale to tylko popołudniowa przystawka.
293
00:21:03,597 --> 00:21:06,850
To wieczorem zacznie się zabawa. Na balu.
294
00:21:07,809 --> 00:21:09,895
Mam nadzieję, że przywiozłyście biżuterię.
295
00:21:09,895 --> 00:21:13,690
Każda dziewczyna w Londynie
wyczekuje Balu Debiutantek.
296
00:21:13,690 --> 00:21:16,818
Czekają całe życie,
by zobaczyć prawdziwego księcia,
297
00:21:16,818 --> 00:21:18,904
a potem paradują po schodach,
by zdobyć męża.
298
00:21:18,904 --> 00:21:22,282
Są tak dumni ze starych rzeczy,
że zapominają, że we współczesnym świecie
299
00:21:22,282 --> 00:21:23,951
mamy już grzejniki
300
00:21:23,951 --> 00:21:25,661
i światło elektryczne.
301
00:21:26,828 --> 00:21:29,498
Conchie, nic ci nie jest?
302
00:21:31,500 --> 00:21:36,213
To miejsce jest pełne żmij.
Uważaj, żeby któraś cię nie ukąsiła.
303
00:21:53,480 --> 00:21:56,275
Myślisz, że wszyscy czują
te motylki w brzuchu?
304
00:21:57,234 --> 00:22:00,946
Moja droga,
nasi mężowie dorobili się na handlu,
305
00:22:02,197 --> 00:22:04,366
więc nasze motylki są gorsze.
306
00:22:04,366 --> 00:22:05,993
Jak w ogóle śmiemy istnieć?
307
00:22:07,703 --> 00:22:10,122
Przez pięć lat
zamykano nam drzwi przed nosem.
308
00:22:11,248 --> 00:22:14,710
Jestem zaskoczona,
że nie mamy jeszcze spłaszczonych nosów.
309
00:22:21,550 --> 00:22:25,345
Przyzwyczajcie się do oceanu ciszy
i pływajcie w nim tak, jak potraficie.
310
00:22:25,345 --> 00:22:26,889
Ja jeszcze nie utonęłam.
311
00:22:53,832 --> 00:22:55,083
Czyż zupa nie jest przepyszna?
312
00:22:58,045 --> 00:23:01,507
Jest taka czerwona. I ciepła.
313
00:23:02,674 --> 00:23:05,177
- Prawda, pani Elmsworth?
- To bardzo ciepła zupa.
314
00:23:05,177 --> 00:23:07,179
Jeśli dowiedziałam się czegoś o Anglikach,
315
00:23:07,179 --> 00:23:08,472
to tego, że umieją podgrzać zupę.
316
00:23:09,973 --> 00:23:13,936
Ale nie jest zbyt gorąca.
Co za ulga, lady „Brightlingsea”.
317
00:23:13,936 --> 00:23:16,730
- Brightlingsea.
- „Brittlesey”. Lady Brightlingsea.
318
00:23:22,903 --> 00:23:24,738
Tęskniłyśmy za tobą w Nowym Jorku.
319
00:23:25,322 --> 00:23:27,449
On był zbyt zajęty, by za wami tęsknić.
320
00:23:27,449 --> 00:23:31,537
Anglia oferuje wiele szans mężczyznom.
321
00:23:31,537 --> 00:23:34,790
Cudowne jest to, że my, dziewczęta,
możemy siedzieć w domu
322
00:23:34,790 --> 00:23:37,209
i czekać na ich powrót.
323
00:23:37,209 --> 00:23:41,964
Co planujesz na jutro, Richardzie?
Jazdę konną, strzelanie... karty?
324
00:23:42,548 --> 00:23:44,341
Oby nie na raz.
325
00:23:45,092 --> 00:23:46,134
To by nie było...
326
00:23:46,802 --> 00:23:47,970
Na koniu.
327
00:23:53,976 --> 00:23:55,727
Na koniu.
328
00:23:58,772 --> 00:24:01,525
Podobają mi się pańskie obrazy,
lordzie Seadown.
329
00:24:02,401 --> 00:24:03,944
Wszystkie?
330
00:24:08,782 --> 00:24:10,158
Cóż...
331
00:24:11,994 --> 00:24:14,746
Wiele z nich mi się podoba.
332
00:24:15,581 --> 00:24:17,416
Pewnie są warte fortunę.
333
00:24:17,416 --> 00:24:19,501
Jak dobrze,
że nie musiały zostać sprzedane.
334
00:24:19,501 --> 00:24:22,462
Richard umie wynajdować rzeczy,
które są sporo warte.
335
00:24:26,884 --> 00:24:28,385
Czy to lady Jane Grey?
336
00:24:29,052 --> 00:24:31,138
- Gdzie?
- Pojawia się na tak niewielu portretach.
337
00:24:31,138 --> 00:24:32,639
Myślałam, że to George Gower,
338
00:24:32,639 --> 00:24:34,474
ale jeśli to lady Jane Grey...
339
00:24:34,474 --> 00:24:37,269
To chyba za wcześnie na Gowera, prawda?
340
00:24:37,269 --> 00:24:39,605
Zawsze sądziłam,
że dziewięć dni to za krótko
341
00:24:39,605 --> 00:24:42,774
na bycie królową.
Ale to było, zanim przekroczyłam Atlantyk.
342
00:24:45,861 --> 00:24:46,987
Bardzo trafne.
343
00:24:50,532 --> 00:24:52,743
A co pani sądzi o tym obrazie,
panno St. George?
344
00:24:55,245 --> 00:24:57,623
Podobają mi się... jej ramiona.
345
00:25:24,942 --> 00:25:26,818
Naprawdę jest dopiero 22.30?
346
00:25:27,569 --> 00:25:30,447
To nie kwestia zegarów,
po prostu czas tu wolno mija.
347
00:25:31,865 --> 00:25:35,160
Dziewczyny, byłam tak strasznie głodna
piękna i rozmów.
348
00:25:35,160 --> 00:25:37,788
Seadown dziś nie głodował.
349
00:25:39,331 --> 00:25:42,459
Może na jutrzejszym balu
spróbujesz nie skupiać na sobie uwagi.
350
00:25:42,459 --> 00:25:44,503
Och, tak. Oczywiście.
351
00:25:44,503 --> 00:25:47,673
Zrobię miejsce na twoje
celne spostrzeżenia na temat sztuki.
352
00:25:47,673 --> 00:25:49,466
„Podobają mi się jej ramiona”.
353
00:25:49,466 --> 00:25:51,218
Zadbam o to.
354
00:25:51,969 --> 00:25:52,970
Przestań.
355
00:25:53,887 --> 00:25:56,348
Czyścisz w ogóle paznokcie? Patrz.
356
00:25:56,348 --> 00:25:59,643
Czekajcie. Muszę wam jutro
pokazać moją suknię.
357
00:26:00,477 --> 00:26:02,437
Ja już... Przestańcie.
358
00:26:02,437 --> 00:26:03,689
Idę.
359
00:26:03,689 --> 00:26:05,107
Nie pożałujecie.
360
00:26:13,615 --> 00:26:17,953
Głowa do góry, kochanie.
Wciąż jesteś tą ładną.
361
00:26:17,953 --> 00:26:20,205
Pewnego dnia stanę się tą,
która kiedyś była ładna.
362
00:26:23,458 --> 00:26:25,544
Co wy tam, na Boga, robicie?
363
00:26:25,544 --> 00:26:27,004
Jesteśmy ludźmi.
364
00:26:29,214 --> 00:26:31,800
- To nie Nowy Jork, Conchito.
- Zauważyłam.
365
00:26:31,800 --> 00:26:33,594
Co z „byciem duszą towarzystwa”?
366
00:26:33,594 --> 00:26:36,096
Teraz jesteś lady Marable,
więc czas stać się żoną.
367
00:26:37,097 --> 00:26:41,143
Nikt tu się tak nie zachowuje.
Prosiłem, żebyś się zachowywała.
368
00:26:41,143 --> 00:26:43,604
- Kup sobie psa.
- Chciałaś tu przyjechać.
369
00:26:43,604 --> 00:26:47,191
- Chciałam ciebie. To ciebie kocham.
- A ja ciebie.
370
00:26:47,191 --> 00:26:50,152
Ale te złowrogie spojrzenia
i wzajemne uszczypliwości...
371
00:26:50,861 --> 00:26:51,862
To pole bitwy.
372
00:26:54,531 --> 00:26:56,158
Wrócę w przyszłym tygodniu.
373
00:26:56,742 --> 00:26:59,286
Wyjeżdżasz? Mając żonę w takim stanie?
374
00:27:00,245 --> 00:27:02,122
Zostało ci wiele tygodni.
375
00:27:03,707 --> 00:27:05,209
A co z balem?
376
00:27:06,919 --> 00:27:10,088
Wybacz. Muszę stąd na jakiś czas wyjechać.
377
00:27:11,089 --> 00:27:12,424
Cóż, bez ciebie mnie nie puszczą.
378
00:27:12,424 --> 00:27:14,801
- Przepraszam.
- Nie pójdę. Cudownie.
379
00:27:14,801 --> 00:27:16,803
- Conchie, wszystko dobrze?
- Nie.
380
00:27:16,803 --> 00:27:18,096
Nie pójdę na bal.
381
00:27:18,096 --> 00:27:21,350
Na lekceważenie i dezaprobatę
mogę liczyć i w domu.
382
00:27:25,229 --> 00:27:26,605
Mówiłem, prawda?
383
00:27:27,981 --> 00:27:29,483
Może się nie odnaleźć w Anglii.
384
00:27:29,483 --> 00:27:33,278
- Mówiłeś też, że się nią upijasz.
- I cudownie jest się upijać.
385
00:27:33,904 --> 00:27:35,906
Oczywiście, ale nie codziennie.
386
00:27:35,906 --> 00:27:39,826
I nie od rana do wieczora.
Nie pod czujnym okiem moich rodziców.
387
00:28:02,391 --> 00:28:04,935
Wydaje nam się,
że po pogrzebie będzie łatwiej.
388
00:28:05,435 --> 00:28:06,728
Ale oczywiście tak nie jest.
389
00:28:07,563 --> 00:28:11,984
A więc... jutro jest Bal Debiutantek?
390
00:28:11,984 --> 00:28:13,068
Tak.
391
00:28:15,571 --> 00:28:16,822
Co jeszcze trzeba zrobić?
392
00:28:28,375 --> 00:28:33,130
Twoja matka była najpiękniejszą kobietą,
jaką kiedykolwiek widziałem.
393
00:28:35,174 --> 00:28:36,592
Nie dało się jej namalować.
394
00:28:49,271 --> 00:28:51,732
Panna Testvalley powiedziała:
„Jak najniżej”.
395
00:28:51,732 --> 00:28:53,692
Wtedy królowa wyciąga dłoń...
396
00:28:53,692 --> 00:28:54,860
A ty ją liżesz.
397
00:28:56,236 --> 00:28:58,780
Myślisz, że królowa zauważy,
jeśli wypadnie ci kosmyk?
398
00:28:58,780 --> 00:29:00,324
Matka zauważy.
399
00:29:00,324 --> 00:29:03,619
To prawda. I pamiętaj,
broda w górę, oczy w dół.
400
00:29:03,619 --> 00:29:05,913
Rozmawiaj ze wszystkimi mężczyznami,
ale używaj krótkich słów,
401
00:29:05,913 --> 00:29:07,789
by ich nie zdezorientować.
402
00:29:08,290 --> 00:29:10,667
Nie pytajcie. Ptakowi poszło gorzej.
403
00:29:12,085 --> 00:29:15,589
Och, Jinny.
Niech no tylko Londyńczycy cię zobaczą.
404
00:29:18,091 --> 00:29:20,761
Obiecajcie,
że będziecie tańczyć do upadłego.
405
00:29:20,761 --> 00:29:21,845
Widziałaś moje buty?
406
00:29:21,845 --> 00:29:23,096
- Ledwo chodzę.
- Dam radę.
407
00:29:23,096 --> 00:29:25,682
Tańcz do upadłego. Słyszysz?
408
00:29:25,682 --> 00:29:27,476
No chodź, Nan!
409
00:29:27,476 --> 00:29:28,977
Jinny, chodź.
410
00:29:30,187 --> 00:29:33,315
Dziewczęta, to nie czas na zabawy.
Powozy już jadą.
411
00:29:33,315 --> 00:29:34,691
Jinny, to twoja szansa.
412
00:29:34,691 --> 00:29:36,985
Będzie tylko jedna,
więc traktujmy to poważnie.
413
00:29:37,569 --> 00:29:39,112
- No już, już.
- Conchie...
414
00:29:41,740 --> 00:29:43,033
...nic ci nie jest?
415
00:29:45,953 --> 00:29:48,205
Nie pokochałam go dlatego, że jest lordem.
416
00:29:50,415 --> 00:29:52,626
A teraz nie jest nawet mężczyzną.
417
00:29:53,210 --> 00:29:57,005
Wsiedliśmy na statek jako równi,
a im bardziej zbliżał się do domu,
418
00:29:57,005 --> 00:29:58,966
tym bardziej oddalał się ode mnie.
419
00:30:01,844 --> 00:30:04,346
Boże, tak się cieszę, że tu jesteście.
420
00:30:08,225 --> 00:30:09,226
Posłuchaj, Nan...
421
00:30:11,728 --> 00:30:13,397
Czy kiedy przyjdzie na świat to dziecko...
422
00:30:13,981 --> 00:30:15,566
Będę przy tobie.
423
00:30:15,566 --> 00:30:17,276
- Tak.
- Będę tu. Oczywiście.
424
00:30:17,276 --> 00:30:18,694
- To dobrze.
- Tak.
425
00:30:18,694 --> 00:30:22,155
- To prawdziwe dziecko.
- Tak.
426
00:30:22,155 --> 00:30:23,532
Jak to w ogóle...
427
00:30:26,785 --> 00:30:30,289
I będzie wyglądało tak jak ja.
Ma sporo szczęścia.
428
00:30:30,289 --> 00:30:32,207
Od tego są w końcu dzieci, ale...
429
00:30:32,207 --> 00:30:34,376
Nie będzie wyglądało tak jak oni.
430
00:30:36,086 --> 00:30:40,257
A jeśli będą patrzyli na moje dziecko tak,
jak patrzą na mnie?
431
00:30:43,927 --> 00:30:47,556
Będę przy tobie. To mogę obiecać.
432
00:30:48,473 --> 00:30:50,976
- Naprawdę?
- Tak, oczywiście.
433
00:30:52,352 --> 00:30:53,604
Och, Nan.
434
00:31:30,641 --> 00:31:34,186
Więc dziewczęta
mają tylko schodzić po schodach,
435
00:31:34,186 --> 00:31:35,729
a mężczyźni wybierają po jednej?
436
00:31:37,064 --> 00:31:39,191
Szkoda, że nie ma Conchity.
437
00:31:39,191 --> 00:31:40,567
Co za tort.
438
00:31:41,818 --> 00:31:43,904
Podeszłabym, ale ledwo chodzę.
439
00:31:51,870 --> 00:31:53,747
Strasznie cisną mnie buty.
440
00:31:55,874 --> 00:31:57,251
Dlaczego wszyscy...
441
00:32:00,128 --> 00:32:02,840
- Kim on jest?
- To gość honorowy,
442
00:32:02,840 --> 00:32:04,174
książę Tintagelu.
443
00:32:04,967 --> 00:32:06,385
Książę?
444
00:32:06,385 --> 00:32:08,303
Najlepsza partia w Anglii.
445
00:32:14,017 --> 00:32:15,477
Och, Nan.
446
00:32:27,573 --> 00:32:29,700
Dziewczęta. Patrzcie pod nogi.
447
00:32:46,800 --> 00:32:49,928
Ponoć matka księcia dokonała już wyboru
w jego imieniu.
448
00:32:49,928 --> 00:32:52,973
Spójrzcie. Jean Hopeleigh.
449
00:32:53,515 --> 00:32:55,309
A książę jest idealnym synem.
450
00:33:01,690 --> 00:33:03,150
Tam są.
451
00:33:09,615 --> 00:33:11,617
Głowa wysoko, Jinny. Ramiona do tyłu.
452
00:33:26,006 --> 00:33:27,591
Czternastka jest w formie.
453
00:33:42,564 --> 00:33:43,941
Nan?
454
00:33:45,067 --> 00:33:47,027
To ponoć Amerykanki.
455
00:33:47,611 --> 00:33:51,406
Czyli bezczelne i wulgarne.
Proszę sobie wyobrazić te góry pieniędzy.
456
00:33:51,406 --> 00:33:54,117
Proszę sobie je wyobrazić na plecach,
z rozłożonymi nogami.
457
00:33:55,827 --> 00:33:59,164
Albo proszę je sobie wyobrazić
jako istoty ludzkie, których nie obchodzi
458
00:33:59,164 --> 00:34:02,042
pańska opinia ani tytuł.
459
00:34:07,965 --> 00:34:09,466
Nan St. George.
460
00:34:14,054 --> 00:34:16,723
Okno, kolczyk, schody.
461
00:34:17,266 --> 00:34:19,309
Wybacz, wypowiadam tylko kolejne słowa.
462
00:34:19,893 --> 00:34:21,061
To ty.
463
00:34:22,603 --> 00:34:24,438
Masz już dość?
464
00:34:25,732 --> 00:34:26,942
Są jak bydło.
465
00:34:27,943 --> 00:34:31,362
To dość niemiłe.
Uważam, że wyglądają uroczo.
466
00:34:31,362 --> 00:34:32,697
Owszem, są urocze,
467
00:34:32,697 --> 00:34:34,867
ale to też istoty ludzkie,
zabawne i mądre.
468
00:34:41,123 --> 00:34:42,416
Jak twoja matka?
469
00:34:48,547 --> 00:34:49,547
Tak mi przykro.
470
00:34:53,927 --> 00:34:54,928
Idziemy?
471
00:34:55,804 --> 00:34:56,847
Oczywiście.
472
00:35:10,777 --> 00:35:11,778
Zapraszam.
473
00:35:38,388 --> 00:35:41,308
Sama nie wiem, czy chcę go zjeść,
czy się w nim schować.
474
00:35:43,894 --> 00:35:47,064
To długa noc,
zdążymy zrobić jedno i drugie.
475
00:35:53,737 --> 00:35:54,738
Tęsknisz za nią?
476
00:35:58,450 --> 00:35:59,701
To coś więcej.
477
00:36:01,995 --> 00:36:03,747
Matki są niezastąpione.
478
00:36:05,749 --> 00:36:07,543
Tęsknię za światem, w którym była ona.
479
00:36:09,378 --> 00:36:12,172
Właściwie tęsknię też za swoim ojcem.
480
00:36:13,924 --> 00:36:15,467
Nawet gdy jestem z nim w pokoju.
481
00:36:30,983 --> 00:36:33,151
Co u licha? Co to było?
482
00:36:34,278 --> 00:36:35,988
Tańczmy dalej.
483
00:36:42,327 --> 00:36:44,538
Jest naprawdę źle, co?
484
00:36:44,538 --> 00:36:46,456
Gorzej być nie może.
485
00:37:10,314 --> 00:37:12,399
Nie należy cię wpuszczać wysoko.
486
00:37:12,399 --> 00:37:15,360
- Kolczyki, buty...
- Kolczyk to nie moja wina.
487
00:37:15,360 --> 00:37:17,237
Jeśli w przyszłości staniesz na krześle...
488
00:37:17,237 --> 00:37:19,531
To co? Co niby zrobisz?
489
00:37:20,866 --> 00:37:25,787
Powstrzymam cię. W jakiś sposób.
490
00:37:26,997 --> 00:37:28,040
Annabel!
491
00:37:28,040 --> 00:37:30,542
Mówiłam. A niby jej to nie interesuje.
492
00:37:33,337 --> 00:37:35,255
To samo robiłaś wczoraj na kolacji.
493
00:37:35,255 --> 00:37:37,549
Jak mam przy niej sprawić,
by mnie zauważano?
494
00:37:37,549 --> 00:37:39,468
Nieźle sobie z tym radzisz.
495
00:37:39,468 --> 00:37:42,221
Tak bardzo się staram i jestem wyczerpana,
496
00:37:42,221 --> 00:37:43,514
a ta suknia jest taka ciasna.
497
00:37:43,514 --> 00:37:45,724
Nan nawet tego wszystkiego nie lubi.
498
00:37:45,724 --> 00:37:48,435
Lordów, tytułów i reszty.
Uważa, że to głupie.
499
00:37:48,435 --> 00:37:50,479
Owszem. Kto chciałby uczestniczyć...
500
00:37:50,479 --> 00:37:53,815
Ja. Podoba mi się to.
Chciałam kogoś poznać.
501
00:37:53,815 --> 00:37:56,151
Przebyłyśmy taką drogę,
a ty robisz zamieszanie
502
00:37:56,151 --> 00:37:58,362
i jak zwykle wszystko psujesz.
503
00:37:58,362 --> 00:38:00,948
Na pewno twoja siostra
stara się tak mocno jak ty.
504
00:38:00,948 --> 00:38:02,866
Zrzuciła but na tort.
505
00:38:03,534 --> 00:38:06,411
Dlaczego zawsze stajesz po jej stronie?
506
00:38:06,912 --> 00:38:08,205
Wiesz w ogóle dlaczego?
507
00:38:09,248 --> 00:38:10,666
Gdzie twoja duma?
508
00:38:15,045 --> 00:38:16,713
Moja duma, Virginio?
509
00:38:18,298 --> 00:38:19,424
Jest tutaj.
510
00:38:20,217 --> 00:38:21,468
Dokładnie tutaj.
511
00:38:22,719 --> 00:38:26,431
Moją dumą jest Nan, jesteś nią ty.
Moje dziewczynki.
512
00:38:34,356 --> 00:38:35,399
Przepraszam.
513
00:38:37,359 --> 00:38:39,945
- Nie rozumiesz, Nan.
- Czego?
514
00:38:39,945 --> 00:38:43,031
Tu jest jak w Nowym Jorku.
Po prostu nienawidzą nas z innego powodu.
515
00:38:43,031 --> 00:38:45,534
- Muszę zostać zauważona.
- Zostałaś zauważona.
516
00:38:45,534 --> 00:38:48,161
- Wszyscy mówili...
- Zrobiłam krok naprzód.
517
00:38:48,161 --> 00:38:50,080
Tymczasem ty jesteś fascynująca, głośna,
518
00:38:50,080 --> 00:38:52,749
zawsze masz coś zabawnego
lub mądrego do powiedzenia,
519
00:38:52,749 --> 00:38:54,626
a mężczyźni zlizują ci tort z palców.
520
00:38:54,626 --> 00:38:57,754
- To był jeden mężczyzna.
- Nie żartuję, Nan.
521
00:38:57,754 --> 00:39:00,549
To moje życie. To ważne.
522
00:39:00,549 --> 00:39:03,760
Matka wiecznie cię broni
i staje po twojej stronie.
523
00:39:03,760 --> 00:39:06,221
Kiedy mówię, że dobrze mi idzie,
odpowiada: „Nan też”.
524
00:39:06,221 --> 00:39:07,764
Wszystko kręci się wokół ciebie.
525
00:39:07,764 --> 00:39:10,684
A nie powinno,
bo nie jesteś nawet jej córką.
526
00:39:12,686 --> 00:39:13,770
Co?
527
00:39:17,191 --> 00:39:18,275
Nie powinnam tego mówić.
528
00:39:18,275 --> 00:39:20,777
Co powiedziałaś? Co takiego powiedziałaś?
529
00:39:20,777 --> 00:39:22,112
- Nie.
- Co powiedziałaś?
530
00:39:22,112 --> 00:39:26,366
Nie moja wina, że trzymali to w tajemnicy.
Byłam małą dziewczynką.
531
00:39:26,366 --> 00:39:28,744
- Wiesz, jaki jest tata. To...
- Co to za tajemnica?
532
00:39:30,954 --> 00:39:33,749
Jeden z romansów taty...
533
00:39:35,876 --> 00:39:38,003
Matka chciała uniknąć skandalu.
534
00:39:39,171 --> 00:39:40,756
Nikt nie wiedział i nikt nie wie.
535
00:39:41,381 --> 00:39:43,800
Nan, nie powinnam była ci tego mówić. Przepraszam.
536
00:39:43,800 --> 00:39:45,761
Proszę, nie mów matce.
537
00:39:46,428 --> 00:39:49,181
- Proszę, Nan.
- Tu jesteście.
538
00:39:50,390 --> 00:39:53,185
Annabel, przebyłyśmy taką drogę
i wydaje się,
539
00:39:53,185 --> 00:39:55,812
że istotnie trochę wszystkich rozpraszasz.
540
00:39:56,313 --> 00:39:59,608
Panna Testvalley zaproponowała,
że jutro o świcie
541
00:39:59,608 --> 00:40:03,153
pojedzie z tobą na tydzień czy dwa...
542
00:40:03,153 --> 00:40:07,533
Zamki, o których rozmawiałyśmy.
Świeże powietrze w Kornwalii.
543
00:41:37,164 --> 00:41:40,584
Lady Hopeleigh mówiła,
że Jean czekała na ciebie na balu.
544
00:41:40,584 --> 00:41:42,336
Może śmiało czekać.
545
00:41:44,087 --> 00:41:46,089
A co ty możesz, Theo?
546
00:41:46,965 --> 00:41:48,383
Mieć święty spokój, matko.
547
00:41:49,801 --> 00:41:51,595
Aż poznam dziewczynę,
która nie wie, kim jest książę.
548
00:41:52,471 --> 00:41:55,224
Nie wiem, gdzie znaleźć taką istotę.
549
00:41:56,099 --> 00:41:58,560
Nie chcę, by polowano na mnie
jak na dzikie zwierzę.
550
00:42:32,803 --> 00:42:34,471
Chyba rozprostuję nogi.
551
00:43:04,334 --> 00:43:05,335
Nan?
552
00:43:06,587 --> 00:43:07,588
Nan!
553
00:43:33,822 --> 00:43:35,115
Rozmawiałeś z bankiem?
554
00:43:35,115 --> 00:43:36,408
Jest gorzej, niż sądziłem.
555
00:43:37,951 --> 00:43:39,786
Jak poszło z Amerykanką?
556
00:43:40,287 --> 00:43:41,663
Widziałem ją...
557
00:43:43,624 --> 00:43:45,209
...i wszystko idzie zgodnie z planem.
558
00:43:45,209 --> 00:43:47,878
W takim razie będziesz potrzebował tego.
559
00:43:49,796 --> 00:43:50,797
Należał do matki.
560
00:44:12,528 --> 00:44:13,403
Na Boga,
561
00:44:13,403 --> 00:44:16,323
Angielki radziły sobie z tym od pokoleń
562
00:44:16,323 --> 00:44:18,825
i jakoś nie marudziły.
563
00:44:21,036 --> 00:44:22,996
- Dziecko się zbliża.
- Dobrze.
564
00:44:22,996 --> 00:44:25,999
Przyj. Dobra dziewczyna.
565
00:45:33,442 --> 00:45:34,985
Nie wiedziałam, że ktoś...
566
00:45:35,819 --> 00:45:37,154
Przestraszyłem cię...
567
00:45:37,863 --> 00:45:40,240
Gdybym wiedział, że ktoś jeszcze tu jest...
568
00:45:45,913 --> 00:45:47,497
Przepraszam.
569
00:45:47,497 --> 00:45:48,582
Nie szkodzi.
570
00:45:50,125 --> 00:45:51,126
To chyba nie moje.
571
00:45:51,126 --> 00:45:54,421
Nie. Byłyby...
572
00:45:55,797 --> 00:45:57,674
- Dość...
- Ciasne?
573
00:45:57,674 --> 00:45:58,967
- Tak.
- Tak.
574
00:46:03,388 --> 00:46:04,556
Jesteś artystą?
575
00:46:06,391 --> 00:46:09,394
- Maluję.
- Naprawdę?
576
00:46:10,437 --> 00:46:11,438
Ja tylko...
577
00:46:13,607 --> 00:46:15,150
Podziwiałam to światło.
578
00:46:16,485 --> 00:46:17,486
Czyż nie jest...
579
00:46:20,322 --> 00:46:22,741
Trudno mi sobie wyobrazić
lepsze miejsce do malowania,
580
00:46:22,741 --> 00:46:25,285
choć nigdy nie trzymałam pędzla.
581
00:46:25,285 --> 00:46:27,454
Plaża czyni z nas wszystkich artystów.
582
00:46:27,454 --> 00:46:30,374
To nie tylko plaża, ale i klify.
583
00:46:30,999 --> 00:46:33,585
No i zamek. Widziałeś go z bliska?
584
00:46:35,712 --> 00:46:36,922
Jest niezwykły.
585
00:46:38,924 --> 00:46:40,050
Tak sądzę.
586
00:46:51,520 --> 00:46:52,729
- Cóż, ja...
- Cóż...
587
00:46:54,189 --> 00:46:55,774
- Powinienem...
- Tak.
588
00:46:59,695 --> 00:47:00,821
Jestem Nan.
589
00:47:02,197 --> 00:47:03,198
Theo.
590
00:47:03,740 --> 00:47:05,325
- Theo?
- Theo.
591
00:47:09,830 --> 00:47:11,164
Mogę?
592
00:47:12,124 --> 00:47:13,834
Och, Boże. To pomyłka.
593
00:47:13,834 --> 00:47:15,127
To...
594
00:47:16,336 --> 00:47:17,462
- Cóż...
- To ptak.
595
00:47:19,506 --> 00:47:21,175
- To...
- Jest piękny.
596
00:47:21,175 --> 00:47:23,302
Wygląda jak...
597
00:47:25,304 --> 00:47:27,431
- Jak jakaś żaba.
- Nie.
598
00:47:27,431 --> 00:47:30,058
To przegrana sprawa,
więc zacząłem od nowa...
599
00:47:32,102 --> 00:47:33,270
Tak jakby.
600
00:47:36,440 --> 00:47:38,108
Wyobraź sobie, czym może się stać.
601
00:47:43,947 --> 00:47:47,659
Wybacz. Wydaje mi się,
że rzadko rozmawia się
602
00:47:47,659 --> 00:47:50,871
tak swobodnie z...
kimś, kogo tak słabo się zna.
603
00:47:52,581 --> 00:47:54,625
Tak uważasz? Myślę, że tak jest łatwiej.
604
00:48:01,089 --> 00:48:02,341
Może moglibyśmy...
605
00:48:02,966 --> 00:48:05,427
Często tu bywam. Maluję albo pływam.
606
00:48:05,427 --> 00:48:07,679
Obawiam się, że wracamy do domu,
do Nowego Jorku.
607
00:48:10,265 --> 00:48:12,392
Cóż... Wielka szkoda.
608
00:48:14,686 --> 00:48:17,940
Powodzenia z... żabo-ptakami?
609
00:48:18,857 --> 00:48:19,983
Dziękuję.
610
00:48:22,152 --> 00:48:24,947
Żegnaj.
611
00:49:27,634 --> 00:49:29,636
NAPISY: MARIA ZAWADZKA-STRĄCZEK